УЗНИК - Aleksander Puszkin. Сижу за решеткой в темнице сырой. Вскормленный в неволе орел молодой, Зовет меня взглядом и криком своим И вымолвить хочет: «Давай улетим!
Siedzę za kratami w tym wilgotnym dole
za oknem młody orzeł, swiadek mej niewoli,
Patrzymy sobie w oczy, o jednym myślimy
"Świat jest bracie wielki, razem ulecimy..." (tłumaczenie APK)
Jako stały bywalec lochu, byłam tam już trzy razy, postanowiłam podzielić się doświadczeniami. Być może komuś się przyda moje doświadczenie, a również mam nadzieję, że będzie wskazówką dla życzliwych, acz nielicznych, osób, gdzie należy mnie szukać, gdyby pewnego dnia moja nieobecność się przedłużyła podejrzanie długo.
Pierwszy raz trafiłam tam znienacka, dzięki p. Repsolowi; niestety nie dostałam żadnego wyjaśnienia co jest powodem mojego odosobnienia. Kiedy się w tym lochu ocuciłam, to wysłałam na powierzchnię wiadomość "Szukajcie mnie w lochu". Szereg osób nawet nie była świadoma istnienia takiej kaźni - dla tych co naruszają uznaniowe prawa Administracyjnych Władz Neonu24.
Odzew był wspaniały. Doznaję wzruszenia kiedy o tym sobie przypomnę. Zaraz dostałam tam przesłane z powierzchni różne drobne prezenty, piosenki, jakieś rozrywki i oczywiście słowa otuchy. Niektórzy mnie tam nawet odwiedzili i ocenili moją notkę pozytywnie co mnie niezwykle ucieszyło.
Następnie informacja dotarła do naszego Wodza - Hetmana p. Opary, ( oby żył wiecznie) i On z całą mocą swojego wysokiego urzędu, mnie z lochu wyciągnął. On również ocenił notkę pozytywnie - nie doszukując się w niej cech przestępstwa.
Niestety moja radość i triumf trwały krótko. Pan Repsol już przy następnej notce zrobił uwagę: " Co Ruszkiewicz cię wyciągnął!" i znowu znalazłam się w lochu.
Ja nie chciałam powoływać się na hemański wysoki urząd, prowadzić dochodzenie czy tłumaczenie, zwyczajnie wykasowałam notkę i pogrzebałam w lochu. Pewnie doczeka tam kiedyś prac archeologicznych i będzie ostrzeżeniem dla przyszłych pokoleń.
Dzisiaj po tej wymianie zdań między p. Dżonem, tylko programistą i p. Repsolem, widzę, że ten drugi prawdziwie waży jest, może nawet jakiś dyrektor, albo co.
Jakoś po tym tragicznym wypadku, udawało mi się loch omijać. Niestety "trafiła kosa na kamień", jak mówią żniwiarze w naszej wsi zabitej deskami. A konkretnie moja notka trafiła na p. miarkę. Według miary jaką p. miarka zastosował, notka była demoralizująca i namawiała do zemsty. Należy rozumieć to tak, że p. miarka sam osobiście odczuł niecny wpływ mojej notki i jej uległ, a to skutkowało zemstą , czyli umiescił mnie w lochu.
Wynikiem tego zdarzenia rozpętała się burza w szklance wody, co w tej części świata gdzie ja mieszkam, nazywa się "tempest in the teacup", "huragan w filiżance herbaty", //to podkreśla brytyjską tradycję picia herbaty przy każdej okazji, o każdej porze, jako skuteczne lekarstwo na wszystko.//
To co się potem działo, wspominam ze zgrozą. Notka raz była na górze raz znowu w lochu, ja zzjana latałam to na dół to na górę, co w moim wieku już nie jest łatwe do wykonania. W obronie mojej dziewiczej niewinności stanęli dwaj rycerze: p. Zygmunt Białas i p. Dżon, w imieniu naszego Wodza, (oby żył wiecznie) i dzięki temu działaniu, znalazłam się na powierzchni.
Po tych przeżyciach, wiem, że loch może mnie w dowolnym momencie czekać i zaczynam się zabezpieczać. Przestudiowałam jak można otworzyć puszkę metalową z mielonką (lub kocim żarciem) bez użycia otwieracza. Śiedząc w lochu na jedzenie nie należy wybrzydzać.
Pokazu dokonał "Rosyjski Szalony Haker". Bardzo praktyczne. Dobrze mieć takie znajomości wśród bardziej doświadczonych. ( Mam nadzieję, że przy mojej następnej bytności w lochu, ktoś rzuci mi maleńką puszkę kociego jedzenia. Wiem, że tu na NEonie są wielbiciele kotów. )
https://www.youtube.com/watch?v=oH2NahLjx-Y
Polityka globalna
Zwyczajna kobieta, zwykły człowiek.