Nazywano go Kościelny, ale nikt nie był pewny co do jego prawdziwego nazwiska. A zawołanie Kościelny, kojarzyło się z jego nosem.
Nos to on miał nadzwyczajny, bo potrafił wszystko wywąchać, a nos, oprócz tych oczywistych zalet, mógł być użyty do gaszenia świec.
Kiedy go poznałam, Kościelny dożył do wieku średniego w wielkiej sławie, właśnie dzięki użyteczności swego nosa, którego zalety służyły nie tylko jemu, ale również szerszemu otoczeniu.
Ach! Co to był za nos! Wyczuwał wszystko na odległośc: od apsztyfikanta, poprzez bałamuta, cwaniaka, karierowicza, do polityka, świntucha czy złodziejaszka... itd.
Każdy żyje z takiego talentu jakim dysponuje, więc Kościelny miał biznes świadczący usługi ... które wykonywał wąchaniem. Ludzie zamawiali u nigo opinie na różne sprawy życiowe od ślubnych zaręczyn do oceny dowolnego fachowca, a szczególnie oceniał dobrze przypadki tych...kto groszem nie śmierdzi.
Ja miałam zaszczyt go poznać, tak jak napisałam - był już w wieku bardziej niż średnim, nie dane mi było go znać w latach młodości. Z opowiadań jednak wiem, jaki użytek z nosa wykazywał Kościelny w relacji z kobietami.
Kościelny nie był żonaty, bo kobiety nie mogły długo z nim wytrzymać za jego krytykę ich zapachów... co uważam za absolutnie zrozumiałe, ale z drugiej strony... takie geny... takie geny...i nie znalazły zastosowania czy też dalszej kontynuacji.
Poznaliśmy się przypadkowo; miałam nowego psa, jeszcze szczeniaka, który lubił wymykać się z domu w poszukiwaniu przygód. I właśnie pewnego dnia, kiedy wyszłam szukać psa to spotkałam p. Kościelnego.
-Szuka pani pieska- zagadnął.
-Tak, szukam, - a skąd pan to wie? - zapytałam.
A jak pani myśli, skąd ten pani pies rozpoznaje panią nawet po ciemku?
-Po zapachu oczywiście...odpowiedziałam.
- Mam tu pani szczeniaka i skojarzyłam was też po zapachu.
Trochę byłam zaszkowana taką bezpośrednią oceną mojej osoby, ale ciekawość przezwyciężyła, była większa niż uczucie obrazy mojej godności.
Zaczęliśmy rozmawiać i obiecał mi, w ramach nowej znajomości i reklamy, może obwąchać za darmo moich sąsiadów.
Nie -mówię- sąsiadów to ja znam, ale mam tu grupę ludzi zaangażowanych w pisaniu na portalu- NEon24 - się nazywa, czy mógłby ich obwąchać i ocenić.
-A czemuż nie-powiedział.
Jak powiedział tak i zrobił. Opisał dokładnie kto czym pachnie i czym śmierdzi. Do niektórych to zakazał się nawet zbliżać...bo smród może się przyczepić i potem trudno się go pozbyć.
Oczywiści wiedzą się nie będę dzielić, każdy sam może ważne dla niego sprawy wywąchać, albo znaleźć nos który to za niego zrobi.
ZGŁOŚ NADUŻYCIE