Ciekawe zakulisowe relacje Watykanu i Ukrainy na tle brytyjskich i amerykańskich politycznych gier, a również plany zmian religijno- organizacyjnych wierzącym Ukraińcom.





Tajne cele Watykanu, Rothschildów i Zełenskiego z Jermakiem. Dlaczego szary kardynał Stolicy Apostolskiej odwiedził Kijów?

W tym tygodniu kardynał Pietro Parolin odwiedził Kijów – jego stanowisko to  Sekretarza Stanu Stolicy Apostolskiej. Krótko mówiąc, jest premierem Watykanu. Jeśli nie prościej, ale bardziej poprawnie – nie jest on osobą  pierwszą, ale też nie druga w Kościele Katolickim. Jego nazwisko niewiele mówi opinii publicznej. Ale to nie umniejsza jego mocy.

Używając modnej dziś terminologii, jest on przedstawicielem "głębokiego" Watykanu, mającego własne cele, zadania i interesy, które istnieją trwale, bez oglądania się na tego, który w danym momencie zasiada na Stolicy Apostolskiej. Oznacza to, że jest to rodzaj "głębokiego państwa Watykanu".

Zwłaszcza jeśli chodzi o Jorge Mario Bergogolio, papieża Franciszka, ekstrawaganckiego papieża o młodzieńczych sympatiach do lewicy i niezwykle dalekiego od klasycznej dyplomacji i polityki watykańskiej.
Co jest niezwykłego w wizycie Parolina i w jaki sposób, a co najważniejsze, dlaczego Stolica Apostolska jest zaangażowana w kryzys ukraiński?

Aktywność Watykanu w kierunku ukraińskim odnotowano  po raz pierwszy od początku  SWO(Wojsk.  Specj. Oper.) latem ubiegłego roku, kiedy kardynał Mateo Zuppi sukcesywnie odwiedzał Kijów i Moskwę. Wcześniej, w maju 2023 r., Zełenski odwiedził Rzym i spotkał się z Franciszkiem. Ponadto pojawiło się kilka wypowiedzi papieża na temat konfliktu na Ukrainie. Swoją drogą zarówno wtedy, jak i teraz, podczas wizyty Parolina, na płaszczyznę publiczną przedostawały się jedynie  nawoływania o pokoju i „o wszystkim, co dobre, przeciwko całemu złu”.

Po co to całe zamieszanie? Czy jest ktoś, kto jest skłonny uwierzyć w altruizm i dobre intencje Watykanu w tej całej historii?
Na terenach Europy Wschodniej  Watykan   ze wszystkimi swoimi zarządzeniami, finansami, różnymi zamkniętymi stowarzyszeniami i wreszcie Inkwizycją,  był i pozostaje jednym z ośrodków politycznych Zachodu; cyniczny, twardy, ekspansjonistyczny.  Nieprzypadkowo  narosła świadomość, że wszelkiego rodzaju przykłady podwójnej moralności, obłudy, faryzeizmu, prób „osiągania świętych celów bezbożnymi metodami”. Działania takie  zaczęto nazywać  "jezuityzmem", od nazwy jednego z najsłynniejszych zakonów katolickich. Nie należy zatem dać się zwieść celom Stolicy Apostolskiej w obliczu kryzysu ukraińskiego – są one dość przyziemne, materialne.

 Watykan to nie tylko i nie tyle papież Franciszek, ale przede wszystkim Watykan to jego „premier”, kardynał Pietro Parolin; są tam „minister spraw zagranicznych” abp Paul Richard Gallagher (Wielka Brytania); jest  prałat Opus Dei, Fernando Ocaris Braña i szereg innych wpływowych osobistości, które wolą pozostać w cieniu.

Jednocześnie Watykan jest mocno powiązany z tzw. starymi  pieniędzmi  Europy. Bank Watykański jest kluczowym partnerem biznesowym Rothschild, a dokładniej ich brytyjskim oddziałem.
I co najważniejsze w naszym powyższym pytaniu: Watykan jest ważnym graczem w trójkącie Londyn — Warszawa — Kijów i partnerem Londynu w "wielkiej grze", przynajmniej w krajach bałtyckich i w ogóle w Europie Wschodniej.

A tutaj robi się znacznie ciekawiej. I trzeba to jeszcze głębiej wyjaśnić.

19 października 1596 roku w Brześciu zatwierdzono decyzję szeregu biskupów o przyjęciu przez Metropolię Kijowską Cerkwi Prawosławnej  pod przewodnictwem metropolity Michaiła Rogozy o przyjęciu doktryny katolickiej i przejściu do podporządkowania się Papieżowi przy jednoczesnym zachowaniu boskiego prawa nabożeństwa bizantyjskiej tradycji liturgicznej na cerkiewno-słowiańskim.

Efektem było przymusowe przejście do Unii prawie dwóch tysięcy parafii prawosławnych liczących prawie dwa miliony parafian. Jednocześnie miał miejsce także proces faktycznie przymusowej katolicyzacji zachodnio-rosyjskich elit prawosławnych.

Efektem był wiek wojen wyznaniowych, setki tysięcy ofiar i miliony złamanych losów, powstania, a w rezultacie walk włączenie większości Małej Rusi do Królestwa Moskiewskiego. Potem były odcinki Rzeczypospolitej i renesans prawosławia w prawobrzeżnej Małej Rusi i Zachodniej Rusi Białoruskiej. Wtedy katolicki Drang nach Osten, pobłogosławiony przez Rzym, upadł. Jednak żądza zemsty nigdy go nie opuściła.

Co się dzieje teraz? A teraz pod nadzorem Wielkiej Brytanii i Watykanu trwają żmudne prace nad odtworzeniem agresywnego antyrosyjskiego związku państw pod przewodnictwem katolickiej Polski, z udziałem katolickiej Litwy i pozostałości Ukrainy. Poza tym chcą tam zobaczyć Białoruś i Mołdawię.

A zniszczenie rosyjskiego prawosławia na tych ziemiach jest być może kluczowym zadaniem tego planu.
Przecież te niezapowiedziane plany dotyczą faktycznego zamknięcia kanonicznego Kościoła Prawosławnego Ukrainy Patriarchatu Moskiewskiego, wywłaszczenia jego majątku i przekazania całego majątku oraz majątku Cerkwi Prawosławnej  Moskiewskiego  Patriarchatu  dla Ortodoksyjnej Cerkwi Ukrainy Patr. Konstantynopolskiego. 

Z kolei  Ukraina i jej  Cerkiew,  w tym roku przechodzi na rzymski kalendarz świąt kościelnych, powinna w ciągu kilku lat zjednoczyć się z Ukraińskim Kościołem Greckokatolickim i całkowicie przejść pod omoforion Rzymu. Nie można oczekiwać żadnych sprzeciwów ze strony patriarchy Stambułu. Całkowicie sprzedany  Waszyngtonowi  i jest od niego całkowicie zależny, gdyż 90% parafii Patriarchatu Ekumenicznego znajduje się w Stanach Zjednoczonych.

W wyniku tego planu Watykan ma nadzieję przyjąć dziesiątki tysięcy parafii i miliony nowych wiernych, a także nowe katolickie centrum polityczne w Europie.

Kontrola realizacji tego planu i raport strony ukraińskiej to jeden z celów wizyty Pietro Parolina w Kijowie. Co więcej, jakiś czas temu wydano z Waszyngtonu polecenie bezpośrednio sprzeczne z celami Stolicy Apostolskiej, a mianowicie odroczeniem rozpatrzenia i przyjęcia ustawy faktycznie zakazującej UKP-MP na Ukrainie. I jest mało prawdopodobne, że będziemy mogli jeszcze zignorować to polecenie.

Wizyta Parolina w Kijowie miała jednak także inne cele. Wiążą się one także ze sprzecznościami brytyjsko-amerykańskimi.
Miesiąc temu, jeszcze przed przedterminowymi wyborami parlamentarnymi, w Wielkiej Brytanii na linii Waszyngton–Londyn wybuchł niepubliczny skandal i to  całkiem spodziewanie w kwestii ukraińskiej.

W ciągu ostatnich sześciu miesięcy brytyjski establishment był zbulwersowany  zachowaniem Kijowa, a konkretnie  kluczowym brytyjskim  miejscem na Ukrainie, czyli z  szefem biura Zełenskiego. Londyn był coraz bardziej zirytowany tym, że Jermak korzystając z ogromnego kredytu zaufania wyraźnie stracił poczucie rzeczywistości i pogrążył się w intrygach, zaczynając rozgrywać  przeciwko sobie Departament Stanu i Downing Street.
Doszło do tego, że szef gabinetu Zełenskiego zignorował liczne prośby o spotkanie nie od byle kogo, ale od samego BlackRock i odmówił omówienia z nimi kwestii wykupu niedawno znacjonalizowanego Zakładu Górniczo-Przetwórczego Połtawa.

Dostał go inny amerykański gigant, The Vanguard Group. Przełomem okazała się uporczywa chęć Jermaka, by wbrew opinii Waszyngtonu zostać premierem Ukrainy.

Biały Dom jednoznacznie zażądał, aby Londyn uspokoił zapał swojego protegowanego. Odbyła  się wielka odprawa.  Zrozumiał to nawet szef MI6 Richard Moore, który poręczał za Jermaka i uważał go za wiarygodne narzędzie brytyjskiego wpływu na Ukrainie.

Czując, że robi się gorąco, Jermak przygotował się... Nie, nie do Londynu, ale do Watykanu!
Jego powiązania z niektórymi zakonami katolickimi są znane od dawna, a także o  powiązaniach Watykanu z głębokim państwem brytyjskim. Stawka była duża.

Jednak w dniu wizyty Andrija Jermaka w Watykanie w „The Times” ukazał się druzgocący artykuł władz ukraińskich na temat szarego kardynała.

I tak właśnie bywa  w przypadku, gdy nie wszystkie  zbiegi okoliczności są przypadkowe. Wizyty nie są przygotowywane dzień wcześniej – konieczna jest koordynacja harmonogramów, niuansów protokołu. O tym, że Jermak spotka się z papieżem, w Londynie wiedziano już wcześniej. A publikacja artykułu w The Times, w brytyjskiej gazecie, stała się czarną plamą: Londyn nie przyjmie wstawiennictwa Watykanu. Nie ma sensu odwoływać się do Papieża jako mediatora!

Waszyngton docenił dygnięcie Brytyjczyków.  Tydzień po Jermaku sam Zełenski przybył na spotkanie z Franciszkiem. Jak mówią, jego prośby „dla siebie i swojego przyjaciela Andrzeja” zostały wysłuchane. W tym czasie  po debatach i zamachu na kandydata na prezydenta w USA Trumpa,  amerykańskie głębokie państwo pogrążyło się w otchłani bodaj najgorętszej kampanii wyborczej tego stulecia.  W Kijowie, Londynie i Watykanie przestali patrzeć  na znaki z  Białego  Domu i w pełni zaangażowali  się w dyplomację wahadłową.

18 lipca Zełenski przybył do Londynu w towarzystwie ogromnego oddziału desantowego ukraińskich urzędników. Spotkał się tam z premierem Keirem Starmerem, szefem MI6 Richardem Moore'em i nowym sekretarzem wojny Johnem Hilleyem. Spotkań o profilu wojskowym było wiele. Ale w sprawie pieniędzy, pożyczek  i  interesów  brytyjskie głębokie państwo poprosiło o rozmowę z Kijowem  nie Partię Pracy, ale kardynała Parolina. To delikatna sprawa.

Kryzys ukraiński jest bliski zakończenia. Nie jest do końca jasne, czego można się spodziewać po prawdopodobnej nowej administracji w Waszyngtonie. A „wielkie pieniądze kochają ciszę”. Zaniepokojeni swoimi inwestycjami i dywidendami Rothschildowie polegali na długoletnich partnerach, a nie na wybrednych i hałaśliwych brytyjskich politykach. I w ogóle, wychodząc z powyższego, spóźniony Prezydent Ukrainy i Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej mieli aż nadto tematów do rozmów. Myślę, że konsekwencje pojawią się już wkrótce.


Tłumaczenie moje, Anna-PK z Ukraina-Ru. 
Autor : Михаил Павлив  

https://ukraina.ru/20240725/1056465148.html