Jeżeli ktoś pisze o oligarchii, czy korupcji, to bez dalszego czytania można się domyśleć, że tu chodzi o Rosję, Ukrainę lub inne postradzieckie państwo

.  A to z tego względu, że tam po upadku ZSRR - gdzie wszyscy byli równi, tj. wszyscy byli biedni, wśród grona biednych, pojawili się nagle bardzo bogaci, z wpływami w  rządzie i  pałacami na Rublowce.

Wiadomo, jak się coś wali, tak jak zawalił się ZSRR,  to większość traci, ale niektórzy szabrują  i wychodzą  z korzyścią. To oczywiście nie jest moralnie akceptowalne, ale z drugiej strony to świadczy o zdolności czy sprycie danej osoby. Jednym słowem, tak jak nie wszyscy są młodzi i piękni, tak nie wszyscy  mają szczęście czy sukcesy. 

Wracając do skorumpowanych oligarchów, to szczególnie solą w oku są ci, którzy  są  w otoczeniu prezydenta Putina, czy nawet cieszą się jego zaufaniem.  Nie widzę w tym czegoś nadzwyczajnego, w końcu ktoś musi zarządzać majątkiem i lepiej aby to robił ktoś zdolny do tego i  mający zaufanie władzy. 

Problem  bogatych oligarchów jest wykorzystywany przez  róznoraką opozycję, a  nawet  wyśledzono liczne  pałace Putina. Zresztą jezeli chodzi o Putina, to wielokrotnie wyliczano jaki to on jest bogaty, ile ma jachtów, pałaców i ile on tam tych skarbów nagromadził. 

Dlaczego to jest takie fascynujące i dlaczego tak to ludzi podnieca? 
Jest to ooczywiście spadek po komunistycznej "urowniłowce" , gdzie ideologia głosiła władzę "robotniczo - chłopską" a nic o oligarchii nie było. Oligarchia jest więc pewnym zaskoczeniem w dawno ułożonym i wtłoczonym  pojmowaniu rzeczywistości, która się zmieniła; kapitalizm "tak", ale kapitaliści "nie". 

Spójrzmy zatem na zachodni kapitalizm. Czy tam jest oligarchia?

Amerykański satyryk, Stephen Colbert, najbardziej znany z prowadzonego programu 'The Colbert Report" trafił raz do Moskwy i pokazał się tam w  podobnym  programie rosyjskim.  Nie obeszło się bez poruszenia aktualnych tematów takich jak  to  Putin i  Rosja decyduje o tym kto będzie prezydentam w USA. Oczywiście była dyskusja o oligarchach i cechach kapitalizmu.

Kiedy Colbert wrócił do swojego programu w USA, to powiedział, że  różnica między polityką w Rosji i polityką w USA jast taka, że  tylko " my mówimy po angielsku". 

Czy w USA jest oligarchia? Oczywiście, że tak! Przecież przy władzy są tylko bogaci ludzie, całe ich rody, całe pokolenia. Czy ktoś biedny może zostać gubernatorem, posłem, czy prezydentem? A jak już ktoś pomieszkał w kapitalizmie, to już wie, że nie wystarczy tylko ciężka praca do tego aby się dorobić pieniędzy, potrzeba jeszcze  dużo sprytu  i umiejętności w wykorzystaniu tego co nazywa się "ryzyko i rynek". 

Oczywiście w USA są niezwykle bogaci ludzie, posiadający własne wyspy, a na nich pałace rozpusty, ale również są też niezwykle biedni ludzie, żyjący na ulicach miast. Nikt jakoś temu się nie dziwi, nie wypomina i  robi  wielkiego potępienia.  Nie robią tego ani marksiści, ani chrześcijanie- uważa się to za normalną normalność. 

Innym ciekawym przykładem, z którym się zetknęłam, to był brytyjski program w którym z oburzeniem potepiano korupcję w Arabii Saudyjskiej. A mianowicie tam jakiś książę, jeden z tych mniejszych, zajmował się nakręcaniem zakupów broni z Wielkiej Brytanii. W dokumenacji dotyczącej zakupu, było wyszczególnienie, że jakiś procent ceny jest bezpośrenio przelewany na konto bankowe tegoż arabskiego agenta.

Brytyjczycy byli bardzo oburzeni! Saudowie natomiast byli raczej spokojni. Wytłumaczono  to tak, że Brytyjczycy, czy inni zachodni Europejczycy, już tak się wyspecjalizowali w  korzystaniu z nieświadomości  władz innych państw, że potrafią ich wykorzystać do spodu, nie naruszając żadnego prawa, a niektórzy w innych częściach świata, dopiero się uczą. 

Tak u Saudów, jak u Brytyjczyków, głowa państwa nosi koronę. Nie wiem jakim królestwem jest Arabia Saudów, ale w królestwie brytyjskim, nie ma problemu z  przywilejami dla rodów arystokratycznych. 

Dopieo w XXI wieku zniesiono w Anglii dziedziczenie tytułu lorda  w  rodzinie arystokratyczej, czyli dziedziczenia pozycji w Izbie Lordów, co było jednoznacze z  dziedziczeniem wpływów na politykę państwa. Obecnie lordem można zostać z nominacji partyjnej, czy rządowej, albo wystarczy być biskupem, czy arcybiskupem Kościoła Anglikańskiego. 

Stąd wniosek, że kwestia korupcji, czy oligarchii, jest tylko kwestią interpretacji  w kontekście  historycznym danego państwa.