Z braku innych pozytywnych wiadomości, media prezentują Nawalnego. Jest wiadomość nie tyle pozytywna, co absolutnie śmieszna. Należy się nam trochę rozrywki.

Okazuje się, że Nawalny zadzwonił do agenta, który go śledził i poprosił o szczegóły swojego trucia. Pamietacie trzy butelki na których znaleziono truciznę i laboratoria stwierdziły "nowiczoka"? Zapomnijvcie o tym. Trucizny nie było w herbacie, ani na butelkach. Trucizna była tam, gdzie ani słońce, ani laboratorium nie dociera. Trucizna była  w kroczu majtek które Nawalny ubiera, przy  jego najważniejszym politycznym atucie.Tak to agent powiedział Nawalnemu, a Nawalny nagrał i to dziś media powtarzają. Zreszto z wielką powagą to robią. Wiemy jak  Nowiczok zadziałał na Nawalnego. Na razie nic nie wiadomo jak to podziałało na Nawalną, czyli jego żonę.  Rewelacja z kroczem jej męża jest zupełnie nową wiadomością, więc nawet na to nie była przygotowana, aby na poczekaniu też stać się ofiarą  "nowiczoka:. 
 
Moim zdaniem, ten pomysł z tymi majtkami to agent wymyślił aby powiedzieć jakiś absurd. Nawet nie pomyślał, że Nawalny i ...cały świat przyjmą to z taką powagą. Nie jest to widocznie dostatecznie absurdalne, ale nie każdy agent  ma twórczą wenę Gogola. Czekam na coś bardziej niedorzecznego. Nawalny jest w takiej potrzebie bycia na czołówkach "newsów", że wszystko przyjmuje z największa powagą.  
 
Jest to również argument dla Nawalnego " sami się przyznają", bo Putin podważył ten akt trucia, sugerując, że Nawalny sam to nakręcił.  Stąd najbardziej nawet niedorzeczny pomysł można użyć do własnej propagandy. Czekam na ciąg dalszy, jak  agent siedząc pod stołem penetrował Nawalnemu krocze i aplikował Nowiczoka. Nigdy nie jest za dużo śmiechu w  czasach covida.